21.03.2014

rozdział 5

Hej wszystkim. Witam po dwumiesięcznej przerwie. Wiem, zawaliłam, ale naprawdę... Nie potrafiłam pisać.
W dalszym ciągu będzie przerwa, nie nadążam z pisaniem rozdziałów, ten skończyłam we wtorek, więc chciałam się nim szybko podzielić, żeby wam o sobie przypomnieć...
No, to zapraszam na piątkę. c:


~*~

Mimo tego, że samochód jechał dość szybko nie stało mi się nic poważnego. Chociaż raz miałam szczęście...
Jeśli szczęściem można nazwać krótkotrwałą amnezję po tym, jak obudziłam się w wielkiej sali w szpitalu, a mama, Clee, Hai i kilka innych bliskich mi osób wisiało nade mną.
Na początku nie pamiętałam kilku dni wstecz, pamiętałam tylko upadek z konia sprzed tygodnia i zastanawiałam się cicho, czy to może przez to. Kiedy poinformowali mnie, że dziś środa, a nie piątek byłam naprawdę zdziwiona.
Dopiero rano wróciła mi pamięć. Przejście, samochód, utrata przytomności.
Kiedy lekarze przebadali mnie setny raz i upewnili się, że nie ma żadnych ukrytych urazów, wróciłam do domu, gdzie rzuciłam się na kanapę w salonie, zmęczona wyrzutami mamy co do tego, że nie patrzę, gdzie idę. Miała mi całe zajście za złe. Wiem, że po paru dniach jej przejdzie i że po prostu się o mnie martwi, nawet, kiedy wydaje mi się, że robi mi tylko na złość.

~*~

Drugi dzień – czyli piątek – spędziłam w domu. Po szesnastej przyszła do mnie Clee, wzięła ze sobą zeszyty z przedmiotów, które mieliśmy w czwartek i piątek. Odpisywałam dość krótko, bo dzisiaj mieli jakieś przedstawienie na dwóch lekcjach, miałam szczęście, że akurat na tych lekcjach był angielski i matematyka; zawsze trochę mniej odpisywania. Kiedy Clee poszła, musiałam się pouczyć, bo w czwartek moja klasa miała sprawdzian z włoskiego, który muszę napisać na zajęciach dodatkowych...
Siedziałam z książkami do północy, może nawet dłużej, bo obudziłam się z pogniecionym podręcznikiem pod plecami. Wstałam o dziewiątej, wypiłam ciepłą, cytrynową herbatę i do południa siedziałam w swoim pokoju, nie robiąc nic konkretnego. Zeszłam na dół do salonu i zauważyłam, że mama gdzieś pojechała... Znowu. Wczoraj też gdzieś poszła, kilka dni wcześniej też... Odrobinę podejrzane. Ale postanowiłam o tym nie myśleć.
Około szesnastej dostałam SMSa Clee. Zaprosiła mnie do siebie na seans jednego z naszych ulubionych seriali. Byłam u niej krótką chwilę później. Całe popołudnie i wieczór oglądałam razem z nią najnowsze odcinki.

~*~

- Aaaann – zaczęła cierpiętniczym tonem Hai – to nie jest trudne. – Popukała mnie w głowę. Trzepnęłam ją w rękę, wracając do podręcznika od włoskiego. – Jestem od ciebie młodsza, a nawet ja to rozumiem!
- Wiem! – odpowiedziałam zdenerwowana. – Przecież wiem! Możesz mnie łaskawie nie dobijać?!
Hayley była zdziwiona moim tonem, a kiedy zdziwienie minęło wzięła swoje książki z ławki i poszła do szkoły, widocznie się na mnie obrażając. Prychnęłam, wracając do podręcznika. W poniedziałek pisałam na zajęciach dodatkowych zaległy sprawdzian z włoskiego i dostałam jedynkę. To była moja jedyna tak niska ocena z tego przedmiotu w tym semestrze, więc chciałam ją poprawić.
Problem tkwił w tym, że był już czwartek, a ja...
...Kompletnie nie potrafiłam się nauczyć ani gramatyki, ani rozumienia ze słuchu, a co dopiero wymowy. Poprawka sprawdzianu została zaplanowana na piątek.
Westchnęłam głośno, podniosłam podręcznik i uderzyłam się nim w głowę, nie zważając na dziwnie patrzącą na mnie Clee.
- Nienawidzę włoskiego.

~*~

Od razu po szkole poszłam do stajni i zostawiłam tam swój plecak. Na szczęście dałam radę napisać sprawdzian z włoskiego na co najmniej trójkę. Czyli to już miałam z głowy... Motywacja, którą urządziła mi moja mama zadziałała; groziła mi zakazaniem jazdy konnej, dopóki nie poprawię wszystkich przedmiotów.
Obok boksu z Florence stała już Vivian. Kiedy mnie zauważyła uśmiechnęła się. Podpytywała mnie o wypadek, podczas gdy ja wyprowadzałam klacz z boksu. Później poszła po coś do biura, zostawiając mnie i osiodłaną Flo na ujeżdżalni.
Poklepałam ją po szyi i wskoczyłam do siodła. Wyczuła, że jestem dzisiaj odrobinę poirytowana. Reagowała na każdy ruch, była niespokojniejsza niż zwykle, ale mimo to starała się sprawić, żeby ponury nastrój mi minął.
Kiedy skończyłam stępować dookoła ujeżdżalni przyszła Vivian. Odłożyła teczkę na trawę obok ujeżdżalni i weszła na środek.
- Ann, dzisiaj jeszcze poćwiczysz kłus, a na następnej lekcji zaczniemy kłus wysiadywany. Myślę, że w kwietniu spróbujesz zagalopować, okay? - Nie czekając na moją odpowiedź powiedziała głośno: - Kłus!

~*~

Po lekcji byłam – już tradycyjnie – zmęczona. Zdjęłam buty i bluzę i zostawiłam to w korytarzu. W domu było cicho... Mama znów gdzieś wyszła. Coraz bardziej ciekawiło mnie to, gdzie ona chodzi.
Zrezygnowałam z myślenia o tym i poszłam do pokoju. Przez krótką chwilę odrabiałam zadania domowe, potem przygotowałam książki na następny poniedziałek i poszłam spać.

~*~

Obudziłam się w nocy, bo usłyszałam trzask drzwi od łazienki naprzeciwko mojego pokoju. Spojrzałam na czerwony budzik stojący na szafce nocnej przy łóżku. Wskazywał trzecią w nocy. Pomimo mojej wrodzonej leniwości wstałam i wyszłam na korytarz. Poczekałam chwilę pod drzwiami. Kiedy mama wyszła z łazienki i mnie zauważyła wyglądała tak, jakby się tego spodziewała. Nie dało się nie zauważyć, że wyglądała inaczej... Na powiekach i ustach pozostały resztki makijażu; wyglądało na to, że próbowała to zmyć. Była ubrana w czarną, elegancką sukienkę, a na szyi miała srebrny łańcuszek.
Minęła mnie i zeszła na dół, kierując się do kuchni. Uznałam, że chciała ze mną porozmawiać, więc poszłam za nią. Zaświeciła światło w pomieszczeniu i usiadła bokiem przy stole, a ja wskoczyłam na ladę naprzeciwko niej. Minęła chwila ciszy, podczas której obie patrzyłyśmy w różne strony.
- Gdzie ostatnio wychodziłaś? – Odezwałam się jako pierwsza.
- Lyann, chciałam ci to powiedzieć... Spotykam się z kimś od jakiegoś czasu – zdołała powiedzieć. Wydawało się, że to było dla niej dość dziwne.
Nie byłam zdziwiona. Szczerze mówiąc, podejrzewałam to, ale nie byłam całkowicie pewna, czy mam rację. Czekałam, aż znów coś powie. Obserwowałam ją, a ona starała się patrzeć w okno. Mimo tego, że pod łazienką wydawało się, że była pewna, że będzie musiała mi powiedzieć – teraz była zdezorientowana.
Wzięła głębszy oddech.
- Widzisz... Ten ktoś chciałby cię poznać – zaczęła. – Mam nadzieję, że go polubisz, jest naprawdę miły... Ma córkę, która jest od ciebie o rok starsza, wie, jak się zajmować dziećmi, dogadacie się, dodatkowo sądzę, że...
- Nie mam nic przeciwko. – Wydawała się wybita z rytmu, kiedy jej przerwałam, ale kiedy dotarła do niej treść mojej wypowiedzi uśmiechnęła się lekko. – Kiedy może przyjść?
- Nie pytałam go, nie byłam pewna, czy będziesz chciała go tak szybko poznać... Rano do niego zadzwonię.
Była raczej zadowolona z mojej reakcji. Poszła do swojej sypialni kilka chwil później. Zostałam w kuchni.
Czy naprawdę nie miałam nic przeciwko?... Nie wiem. Wszystko było dla mnie nowe, wizja tego, że będę miała kolejnego ojca była dziwna, a dodatkowo to, że będę miała przybraną siostrę... Cała ta sprawa była co najmniej straszna...
Nie, na pewno miałam coś przeciwko. Jak miałabym nie mieć?
Wróciłam do swojej sypialni. Kiedy położyłam się z powrotem, złapały mnie kolejne wątpliwości. Życie nie będzie takie same. Nagle dwie osoby wpakują nam się do domu, jedna z nich będzie kazała mi mówić do siebie per „tato”, a druga zostanie zmorą, jak to zwykło rodzeństwo. Trzeba będzie dokupić parę rzeczy, być może będę musiała podzielić się swoim własnym pokojem. Wszystko się zmieni.
Nowy ojciec nie załatwi sprawy. Przecież wciąż będę chciała powrotu mojego prawdziwego taty, nic tego nie zmieni, że chciałabym, żeby było tak, jak wtedy. Gdybym mogła, cofnęłabym się o te cztery lata. Nie pozwoliłabym im na rozwód z powodu domniemanej zdrady, której pewnie nawet nie było. Gdybym tylko mogła...
Nawet nie zauważyłam, kiedy przeszłam z tematu nowej rodziny do nieprzyjemnych wspomnień. Odwróciłam się na bok i postarałam się zasnąć.

2 komentarze:

  1. I tak dziwne, że może jeździć po takim wypadku. Tzn. że mama jej nie zabrania ;) Fakt, długo Cię nie było, ale ja teraz nie jestem lepsza. Też piszę strasznie rzadko.
    Mam prośbę, mogłabyś dać ciut większą czcionkę? Wystarczy "normalna". Bo z "małą" się ciężko czyta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebster Blogger Award
    http://kare-serce-konia.blogspot.com/p/versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń